Lenncia |
Administrator |
|
|
Dołączył: 29 Gru 2005 |
Posty: 117 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Wrocław |
|
|
|
|
|
|
Red Hot Chili Peppers
[link widoczny dla zalogowanych]
Historia:
Anthony Kiedis urodził się 1 Iistopada 1962 roku w Grand Rapids w stanie Michigan. jego rodzice rozwiedli się, gdy miał cztery lata. Anthony został z matką w rodzinnym mieście. Ojciec wyjechał do Hollywood. Próbował tam robić karierę aktorską pod pseudonimem Blackie Dammet z reguły grywał jakieś małe rólki w różnych filmach. Dla małego chłopca w prowincjonalnym mieście wystarczyło to jednak, aby ojciec został bohaterem. Kiedis z przejęciem oglądał wszystkie filmy, w których choć na chwilę pojawiała się twarz ojca. Ten zaś czasami dzwonił do domu i opowiadał o życiu w Hollywood. O zajęciach, jakich musiał się łapać, aby przeżyć, o rolach, o jakie się starał i, z rzadka, o filmach, w których udało mu się zagrać. Przede wszystkim jednak Anthony marzył o dniu, w którym Blackie zabierze go do siebie. Do Kalifornii.. Jego marzenia ziściły się w 1973 roku, gdy skończył jedenaście lat. Wprawdzie ojciec posłał go do szkoły i pilnowali, aby w miarę przykładał się do nauki. Były to jednak jedyne obowiązki, jakie spadły, na Anthony'ego. Poza tym jego życie zamieniło się w jedną nieustającą balangę. Blackie ciągle zmieniał dziewczyny. Po domu nieustannie kręcili się jacyś faceci i panienki. Wciąż pili, brali narkotyki, kłócili się, rozrabiali, no i oczywiście uprawiali seks. Specyficzne miejsce na wychowywanie dorastającego chłopaka... Anthony był jednak zachwycony. Ojciec miał mnóstwo słynnych znajomych. Wielu z nich Kiedis poznał osobiście. Johna Lennona, Davida Bowiego, Keitha Moona, Alice'a Coopera... Blackie imponował mu coraz bardziej Chciał się do niego jak najbardziej upodobnić, jak najbardziej zbliżył. Pomogła mu w tym niejaka Kimberley Smith. Piękna, rudowłosa osiemnastolatka. W 1974 Antoni stracił z nią dziewictwo. A ta Kimberley sypiała również z jego ojcem Kiedisowi w ogóle to nie przeszkadzało. W stwierdzeniu, że Hollywood jest współczesnym Babilonem nie ma chyba zbyt wiele przesady. W 1976 roku Kiedis zadebiutował w filmie. To była mała rólka w obrazie pod tytułem F.I.S.L Zagrał syna Sylvestra Stallone'a. W spisie aktorów trudno jednak szukać Anthony'ego Kiedisa. Pojawia się tam natomiast niejaki Cole Dammett. Jeszcze jeden gest wobec Rok później Anthony rozpoczął naukę w Fairfax High School. Nie znalazł tam zbyt wielu znajomych. Włóczył się z nim wprawdzie jakiś jeden, podobnie jak on, zwariowany koleś Ale dość szybko jego miejsce zajął nieśmiały wystraszony chłopak mówiący z jakimś dziwnym, obcym akcentem...Nowy Przyjaciel Anthony'ego nazywał się Michael Balzary. Urodził się w Melboume w Australii 16 października 1962 roku. Podobnie jak Kiedis pochodził z rozbitej rodziny. Gdy miał pięć lat, jego matka powtórnie wyszła za mąż za Waltera Urbana Jr, nowojorskiego muzyka jazzowego. Cała rodzina przeniosła się do Stanów. Najpierw do Nowego Jorku, potem do Los Angeles... Michael wychowywał się otoczony muzyką. Nigdy nie interesowała mnie teoria kompozycji - wspomina po latach. Za to zawsze bezwiędnie wczuwałem się w klimat. Uwielbiałem grać.. Zaczynał od perkusji. Potem, gdy skończył dziewięć lat, zainteresował się trąbką. Gdy wszyscy jego rówieśnicy słuchali Grand Funk i T. Rex, Michael po raz kolejny zdzierał na swoim adapterze płyty Milesa Davisa i Omette'a Colemana.Czuł się wyobcowany. Szczególnie dawało to o sobie znać w szkole. Był nowy, miał dziwny gust i na dodatek świetnie się uczył. Był pupilkiem nauczycieli. To jeszcze bardziej go pogrążało. Dzieci w Fairfax nieustannie się z niego nabijały. Przodował w tym chłopak z klasy Michaela, Jack Irons... W przeciwieństwie do Baizary'ego Irons był w miarę zwykłym uczniem amerykańskiej szkoły średniej Uczył się przeciętnie, lubiał rozrabiać i słuchał muzyki rockowej. Z tłumu podobnych mu nastolatków wyróżniało go właściwie tylko jedno. Bałwochwalcze uwielbienie dla grupy Kiss. Właściwie Kiss lubili wtedy wszyscy. Ale nie aż tak. jak Jack. On był na ich punkcie po prostu stuknięty. W każdym razie w Fairfax był tylko jeszcze jeden koleś, który darzył muzykę Kiss tak wielką miłością Najbliższy przyjaciel Jacka, Hillel Slovak... Hillel urodził się 13 kwietnia 1962 roku w Haifie w Izraelu. Po paru latach jego rodzina przeniosła się najpierw do Nowego Jorku, potem do Kalifomii. Irons był jednym z jego pierwszych znajomych w nowym miejscu zamieszkania. Być może obu chłopców zbliżyło żydowskie pochodzenie? A może zdecydowała raczej fascynacja muzyką? Nie wiadomo. W każdym razie, gdy obaj poszli do Fairfax High School, byli już nierozłącznymi przyjaciółmi Marzyła im się własna grupa rockowa. Zaczęli od podrabiania idoli. Przebierali się w specjalne kostiumy, malowali twarze, włączali jakąś płytę Kiss i udawali, że grają. Zdobyli nawet pewną popularność w szkole Ale to nie było to. Chcieli grać naprawdę. Razem z kolegą z klasy, Alainem Johannesem, w 1977 roku założyli zespół. Jack grał na perkusji, Alain i Hillel na gitarach Nazwali się Anthem. Potem Anthym. W 1979 roku odszedł od nich basista. Na jego miejsce do grupy przyszedł Michael Balzary... W ciągu tych kilku lat Michael uległ ogromnej przemianie. Właściwie Michaela już nie było. Na jego miejsce narodził się Flea. Chłopak, który jeszcze nie tak dawno nie potrafił umówić się z dziewczyną na randkę, teraz był najbardziej postrzelonym kolesiem w całym liceum. Razem z Anthonym Kiedisem wymyślali coraz to nowe wariactwa. Nocą zakradali się do obcych rezydencji, włazili na dach i stamtąd skakali do basenów. Potrafili też całymi godzinami rozbijać się po ulicach Los Angeles samochodem Anthony'ego. Niby nic wielkiego. Tyle tylko, że samochód miał kompletnie niesprawne hamulce... Hillel, Flea i Anthony bardzo przypadli sobie do gustu. Utworzyli nawet własną grupę. Nazwali się Los Faces. Nie był to jednak zespół muzyczny. Raczej grupa komediantów. Potrafili całymi godzinami siedzieć i opowiadać dowcipy... W 1980 roku chłopcy skończyli naukę w Fairfax High School. Los Faces przestali istnieć. Nie rozpadł się jednak Anthym Grupa nadal działała i powoli zdobywała pewną popularność na terenie Los Angeles. Cała piątka trzymała się więc nadal razem mimo, te nie chodziła już do tej samej szkoły. Jack i Alain poszli do Northridge College. Anthony rozpoczął naukę na Uniwersytecie Kalifornijskim Flea i Hillel w ogóle zrezygnowali z dalszej nauki. Chcieli żyć z grania muzyki. Obaj mieli zresztą ku temu coraz większe podstawy. Zafascynowany jazzem i soulem Flea stawał się coraz bardziej interesującym basistą. Slovak zyskiwał powoli miano najciekawszego w L.A. naśladowcy stylu Jimiego Hendrixa...Muzyka Anthym ewoluowała. Chłopcy zaczynali od typowego, hardrockowego grania w stylu lat siedemdziesiątych. Teraz w tych piosenkach pojawiało się coraz więcej wpływów samej muzyki. Głównie za sprawą gry Flei i Hillela. Zespół doszedł do wniosku, że najwyższy czas zmienić nazwę. Anthym mógł kojarzyć się słuchaczom z trochę niemodną już stylistyką. Na jego miejsce powstało What Is This. Zespół nie przetrwał jednak zbyt długo w oryginalnym składzie. W lecie 1981 roku Flea dołączył do legendarnej punkowej formacji Fear. Flea nie od razu zachwycił się punk rockiem. Nie podobała mu się agresja na punkowych koncertach Ostatecznie przekonał się jednak do tego stylu Stał się nawet jego zagorzałym zwolennikiem. Ale w Fear nie czuł się najlepiej. Jak na grupę punkową był zbyt wyrafinowanym, zbyt dobrym muzykiem. Tak naprawdę marzyło mu się granie zupełnie innego repertuaru... Okazja nadarzyła się wiosną 1983 roku. W klubie Rhythm Lounge urządzano jakąś imprezę kabaretową. Ktoś z organizatorów zaprosił na nią Kiedisa. Anthony miał już wtedy w Los Angeles opinię niezłego postrzeleńca. Miał też za sobą występy na scenie. Dawno rzucił naukę na uniwersytecie. Pracował w małej firmie filmowej. A wieczorami poprzedzał występy kumpli z What Is This. Był kimś w rodzaju mistrza ceremonii. Opowiadał dowcipy, wygłupiał się, w końcu przedstawiał zespół. Tego wieczoru też miał wystąpić z jakimś numerem kabaretowym. Stało się jednak inaczej... A wszystko znów przez przypadek. W czasie jakiegoś spotkania Flea zaczął w obecności Kiedisa wystukiwać na basie funkowy pochód rytmiczny. Hej napisałem rap, który idealnie do tego pasuje-zawołał Anthony. I wyskandował zaskoczonemu przyjacielowi kilka wersów utworu Out In LA... W szkole średniej Anthony nie za bardzo interesował się muzyką. Rozważał raczej możliwość kariery w świecie filmu. Jednak na początku lat osiemdziesiątych odkrył funk. Potem zainteresował się rapem. I nagle uwierzył w siebie. Do tej pory uważał, że ma zbyt słaby głos, by próbować się na scenie. Teraz wiedział już, że nie stanowi to żadnej przeszkody... Tamtego wieczoru wiosną 1983 roku w Rhythm Lounge chłopcy zamiast jakiegoś skeczu postanowili zagrać Out in L.A. Na scenę zaprosili swoich kumpli z What Is This, Hillela i Jacka. To miał być po prostu muzyczny wygłup. Nikt nie traktował tego poważnie. Nikt, prócz publiczności. Ta była zachwycona. Zaskoczona czwórka musiała powtórzyć występ. Chłopcy postanowili kontynuować działalność grupy. W Rhythm Lounge wyst1pili jako Tony Flow And The Miracously Majestic Masters Of Mayhem. Ale ta nazwa była zbyt zwariowana nawet jak na tak dziwny zespół. Trzeba było wymyślić coś innego. I Anthony wymyślił. Poszedł na spacer po wzgórzach Hollywood. Gdy wrócił, zaproponował Red Hot Chili Peppers... Zaczęli grać regularne koncerty. Po dwóch czy trzech miesiącach byli najbardziej znanym młodym zespołem w Los Angeles. Po części ze względu na zwariowany image. Byliśmy kompletnie zakręceni - wspomina Anthony. Nosiliśmy zupełnie niesamowite ciuchy i byliśmy odszczepieńcami. Oprócz wyglądu i zachowania była też jednak i muzyka. W 1983 roku biały zespół z Los Angeles który grał funk był czymś kompletnie niezwykłym tłumaczył gwałtownie rosnące zainteresowanie Red Hot Chili Peppers dziennikarz pisma "Musician". Los Angeles to nie Nowy York. Tutaj biali i czarni żyją w granicach swoich własnych dzielnic i nie oddalają się od nich na krok. Red Hoci ze swoim połączeniem funku i punku byli anomalią... Pod koniec lata 1983 roku zespół wystąpił w klubie Kit Kat. To było dość dziwne miejsce. Znane nie tylko z koncertów rockowych, ale i z występów striptizerek. Co dziwniejsze, rozebrane dziewczyny dość często towarzyszyły zespołom na scenie. Podobnie było i wtedy w Kit Kade grali Peppersi To nie był zbyt udany występ. Nic dziwnego. Publiczność. zamiast słuchać muzyki, podziwiała wdzięki biuściastych , panienek... I wtedy Anthony przypomniał sobie numer ze skarpetką. Kiedyś pozbył się w ten sposób wyjątkowo natrętnej dziewczyny. Powitał ją w drzwiach mieszkania "ubrany" jedynie w białą, sportową skarpetkę nawiniętą na genitalia Efekt był natychmiastowy. Dlaczego by więc nie spróbować tego i tym razem? Podziałało. Gdy czterech kolesi odzianych tylko w skarpetki wyskoczyło na scenę. aby zagrać na bis Fire z repertuaru Jimiego Hendrixa, publiczność po prostu zamurowało. Ale i dla zespołu ten występ też był wyjątkowy Anthony do dziś wspomina, te widział wtedy w oczach swoich nagich. Pląsających~ po scenie przyjaciół jakieś dzikie ognie... W listopadzie 1983 roku Red Hot Chili Peppers mieli już podpisany kontrakt płytowy z EMI. Flea porzucił Fear i w stu procentach skoncentrował się na pracy w nowej grupie. Dla Hillela i Jacka decyzja nie była jednak taka prosta. Flea czuł się w Fear outsiderem. Oni byli bardzo przywiązani do What Is This. Nie bez znaczenia był też fakt że zespół związał się właśnie z wytwórnią MCA. Byliśmy w tym zespole od czasów szkoły średniej opowiada Jack. Zdecydowaliśmy, skoro nadarza się okazja nagrania płyty to powinniśmy ją nagrać Wybrali What Is This. Kiedis popłakał się, gdy dotarła do niego ta wiadomość, Byłem załamany. jeszcze chwilę wcześniej byłem szczęśliwy że mam zespół. A tu nagle moi przyjaciele odpadli w ten sposób! Byłem przekonany że to koniec. Załamanie nie trwało długo. Anthony i Flea postanowili nagrać album z nowymi muzykami. Wybór padł na gitarzystę Jacka Shermanna perkusistę Martineza. Producentem płyty miał być Andy Gill, gitarzysta punkowej brytyjskiej formacji Gang Of Four. Red Hoci byli zachwyceni Gang Of Four był Jednym z ich ulubionych zespołów punkowych. Szybko jednak zachwyt ustąpił miejsca rozczarowaniu. Andy kompletnie nie rozumiał muzyki Kalifornijczyków. Podobno proponował im nawet aby wykorzystali w pracy w studiu modny wówczas automat perkusyjny. Automat w piosence Red Hot Chili Peppersi Ten zamiar udało się jakoś Andyemu wyperswadować. Jednak Gill twardo obstawał przy innych swoich pomysłach. Zespół nie za bardzo wiedział jak sobie z nim poradzić. Flea i Anthony zareagowali po swojemu. Podrzucili na stół mikserski własne ekskrementy w opakowaniu, w którym wcześniej była pizza Na Andym nie zrobiło to jednak większego wrażenia. Dalej kręcił gałkami według własnego uznania. Dobrze wiedzieliśmy, czego chcemy-wspomina Flea pracę w studiu. Chcieliśmy pierdzielonego surowego rockowego albumu. zamiast niego otrzymali płytę pełną pogłosów i eksperymentów brzmieniowych. Wydany w 1984 roku album The Red Hot Chili Peppers nie mógł Iiczyć na większą promocję Wtedy nikt w całych Stanach tak nie grał. Zespół był może oryginalny i widowiskowy, ale żeby pakować pieniądze w promocję grupy, której płyt być może nikt nie kupi? Nie, na to EMI nie mogło się zdecydować. Red Hot Chili Peppers musieli radzić sobie sami. Zapakowali cały sprzęt do ciężarówki i wyruszyli na trasę po Ameryce W czasie podróży wydało się, że Jack Shermann nie za bardzo pasuje do zespołu. Okazał się mało rozrywkowym człowiekiem. Gdy reszta muzyków wybierała się na balangę, Jack zamykał się w swoim pokoju i szedł spać. Tego Red Hoci znieść nie mogli. Pod koniec roku zespół szukał już nowego gitarzysty. Nie musiał szukać zbyt długo. Do Red Hot Chili Peppers wrócił Hillel Slovak... Grupa przystąpiła do pracy nad drugą płytą. Tym razem nowe nagrania produkować miał George Clinton. Sam George Clinton Legendarny lider grup Parliament i Funkadelic. Ojciec chrzestny funku i rapu. Zespół nie mógł się doczekać rozpoczęcia współpracy... Praca z Clintonem była prawdziwą przyjemnością. Producent zaprosił grupę do swojego prywatnego studia na farmie pod Detroit. Nagrywano bez większego pośpiechu. Od czasu do czasu zespół robił sobie małe przerwy i wybierał się na krótkie eskapady po klubach w Detroit. Red Hoci mogli być zadowoleni z nowych nagrań. Album Freaky Styley prezentował się o wiele lepiej niż jego poprzednik. Ale nie był też wolny od wad. Clinton popełnił jeden poważny błąd. Chociaż doskonale czuł muzykę Peppersów, to jednak nigdy nie widział ich na żywo. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo ostrym i bardzo rockowym zespołem potrafią być na koncercie. Stąd na Freaky Styley taka dominacja funku i czarych rytmów, a nie tak dużo znów prawdziwie rockowej zadziorności... Druga płyta Red Hot Chili Peppers nie sprzedawała się lepiej od debiutanckiego albumu. Większość egzemplarzy rozeszła się w Kalifornii. Nic dziwnego, że zespół występował Przede wszystkim w swoim rodzinnym stanie. A i tak nie wszystkie z tych koncertów były udane. Na niektórych bilety były wyprzedane. Ale były i takie, na których Red Hoci grali przy pustej sali Bez względu jednak, ile osób było na widowni, i tak dawali z siebie wszystko Zresztą nie zawsze było tak źle. W 1986 roku zaproszeni przez Clintona wybrali się po raz pierwszy do Europy, konkretnie do Niemiec Wpadli też na jeden występ do Londynu. To był ostatni koncert z Cliffem Martinezem. Gdy odszedł, do zespołu wrócił Jack Irons. Czterech kumpli z Fairfax High znów grało razem... Wszystko było tak jak dawniej. Pojawił się tylko jeden problem. Narkotyki... Właściwie narkotyki nie były obce przyszłym Red Hotom już w czasach szkoły średniej. Kiedy Hillel Flea i ja byliśmy dzieciakami, ostro eksperymentowaliśmy - przyznaje Kiedis. Braliśmy LSD, kokainę, heroinę, paliliśmy trawę i zapijaliśmy to wszystko niezłą mieszanką alkoholu i barbituranów. Ale to wszystko było dla nas tylko zabawą. Nie staliśmy się niewolnikami narkotyków. Do czasu. W 1986 roku Hillel i Anthony byli już uzależnieni I to od najgorszego z narkotyków. Od heroiny. Skończył się okres radosnego eksperymentowania. Zaczęło się zwykłe ćpanie Wszyscy handlarze w Stanach wiedzieli, że jeśli Peppersi Przyjeżdżają do miasta szykuje się dobry interes. Nałóg nie pozostawał bez wpływu na jakość koncertów Zdarzało się te Hillel urywał się gdzieś tuż przed koncertem i znikał na kilka godzin Zdarzało się też, te uwalony nie mógł utrzymać w ręku gitary. Wtedy zespół grywał tylko w trio. Sytuacja powoli stawała się nieznośna. Co prawda Kiedis i Slovak próbowali parę razy pójść na odwyk, ale za każdym razem wracali do nałogu. Dlatego? - zastanawia się Anthony. Bo to było zabawne. Bo dzięki temu mieliśmy, co robić, bo był to jakiś odskok od życia w trasie. Wiesz trasy to przede wszystkim hotele i próby dźwięku. To prawda, mieliśmy sporo dobrej zabawy. Podróżowaliśmy poznawaliśmy ludzi graliśmy muzykę. Ale z drugiej strony trasa to także ciągły brak snu podłe jedzenie, depresje... Mimo to grupa cały 1986 rok spędziła właśnie na trasach koncertowych. Mimo że dawno minął termin nagrania kolejnego albumu. Narkotyki robiły swoje. Peppersi nie mieli przygotowanej ani jednej nowej piosenki. łatwiej było im zagrać jeszcze kilkanaście koncertów niż na dobre wziąć się w garść i zacząć pracować w studiu... W zespole rzeczywiście nie działo się najlepiej. Przez moment wydawało się nawet, że Flea może odejść. Nagrał dwie. piosenki z byłym gitarzystą PIL Kelthem Levinem. Zagrał też w kilku filmach. Jut wcześniej wystąpił w drugiej części Powrotu do przyszłości. Teraz pojawił się w Blue lguana oraz Strended... W styczniu 1987 roku Red Hot Chili Peppers weszli w końcu do studia. Okazało się jednak, że mieli napisane zaledwie pięć nowych kompozycji. Zmobilizował ich dopiero producent Michael Beinhorn. Dzięki niemu praca posuwała się do przodu. Michael zrobił jeszcze jedną ważną rzecz. Postanowił jak najlepiej zrozumieć istotę muzyki Peppersów. Zaprzyjaźnił się z zespołem. chodził z nim do klubów, no i przede wszystkim oglądał jego występy Dzięki temu trzeci album grupy zabrzmiał wreszcie tak, jak powinna zabrzmieć płyta Red Hot Chili Peppers. The Uplift Mofo Party Plane zebrała bardzo dobre recenzje w amerykańskiej prasie. Po raz pierwszy w swojej historii grupa zobaczyła własną nazwę na liście Billboardu. Co prawda zaledwie na miejscu 143, ale zawsze dobre i to... Zespól wyruszył na kolejną trasę po Stanach Zjednoczonych. Pod znakiem koncertów upłynęła większa część 1987 roku. Także i początek następnego roku zapowiadał się pracowicie. Kolejne występy w USA i przede wszystkim wy. skok za ocean do Europy Na starym kontynencie grupa nie była specjalnie znana. EMI nie wydało tu jej dwóch pierwszych płyt. Dlatego z okazji koncertów przygotowano specjalnie małą płytkę Abbey Road. Znalazł się na niej wybór z wcześniejszych albumów i nie publikowana wcześniej wersja fire z repertuaru Jimiego Hendrixa... Po powrocie z Europy Red Hoci mieli rozpocząć nagrywanie kolejnej dużej płyty. Studio zarezerwowane było na 28 czerwca. Dzień wcześniej zmarł Hillel Slovak... To był zupełny szok. To prawda, Hillel wyglądał coraz gorzej. W czasie trasy po Europie sprawiał wrażenie chorego. Jego uzależnienie od heroiny wciąż postępowało. Chyba najlepiej wiedział o tym Jack Irons. Od powrotu do grupy nieustannie opiekował się Hillelem. A jednak i on, i Flea nie zdawali sobie sprawy z tego jak daleko zaszły sprawy. O wiele bardziej martwił ich stan Anthony'ego. Kiedis jednak nie robił ze swojego nałogu żadnej tajemnicy. Kupował i brał heroinę na oczach przyjaciół. Slovak był bardziej dyskretny. Nikt nigdy nie wiedział, skąd bierze towar. Nikt też nie widział, jak go bierze. Widać było dopiero skutki...Na wieść o śmierci przyjaciela Anthony spakował najpotrzebniejsze rzeczy i wyjechał do Meksyku. Przez kilka tygodni sam, bez pomocy lekarzy i terapeutów, walczył z narkotykowym głodem. Tym razem udało się. Gdy 1 sierpnia wrócił do Kaliforni, czysty. Był też gotowy do pracy. Hillel umarł, ale zespół Red Hot Chili Peppers istniał nadal... Skompletowanie nowego składu nie było jednak proste. Po śmierci Slovaka Jack Irons przechodził załamanie nerwowe. Wylądował w szpitalu dla umysłowo chorych. Potem, gdy doszedł już trochę do siebie, też nie wyrażał zainteresowania dalszą pracą w show businessie. Wyglądało na to, że już nigdy nie siądzie za bębnami. Anthony i Flea musieli, więc szukać dwóch muzyków. Zaangażowali byłego gitarzystę zespołu, George'a Clintona Duane'a "Blackbirda" McKnighta i znanego z Dead Kennedys perkusistę Darrena D.H. Peligro. W grupie coś się jednak nie układało. Zdążyli zagrać tylko cztery koncerty. Najpierw odszedł McKnight. Potem Peligro. Trzeba było wszystko zaczynać od początku John Frusciante był chyba najbardziej stukniętym fanem Peppersów. Chodził na każdy koncert. W końcu poznał muzyków zespołu. Zaprzyjaźnił się z nimi. Flea nawet kilka razy z nim jammował. Jednak ani basista, ani Anthony nie brali poważnie możliwości zaangażowania Frusciante do zespołu. Przecież nie miał jeszcze skończonych osiemnastu lat! W zamian wypchnęli go na przesłuchanie, jaki organizował inny szukający gitarzysty zespół z Los Angeles, Thelenious Monster. I dopiero tam coś ich oświeciło. Ten chłopak był rewelacyjny! Po krótkiej rozmowie John został przyjęty do zespołu... Perkusistę znaleźli z ogłoszenia. Stawiło się coś około trzydziestu kolesi. Jeden z nich, pochodzący z Detroit Chad Smith, zrobił na nich pozytywne wrażenie. Co prawda wyglądał jak drwal z Alaski, ale za to grał tak, jak należy. Ostro, równo i z pasją... Nowy skład na dobre rozpoczął pracę w marcu 1989 roku. Najpierw grupa pojechała na trasę koncertową. Potem weszła do studia. Producentem nowych utworów znów był Michael Beinhorn. Tym razem współpraca nie układała się jednak zbyt dobrze. Michael był perfekcjonistą. Twierdził, że wszystko musi zabrzmieć idealnie. Frusciante uważał, że to głupota. Chciał zachować jak najwięcej emocji i jak najwięcej surowego brzmienia. W ciągłych sprzeczkach i starciach grupie udało się nagrać zaledwie trzydzieści osiem minut muzyki. Płytę trzeba, więc było uzupełnić starszymi nagraniami - nie publikowanym do tej pory na dużej płycie Fire oraz Taste The Pain, wykorzystanym w filmie Say Anything, a zarejestrowanym jeszcze bez Smitha, lecz z udziałem Fisha, perkusisty grupy Fishbone... Album, nazwany pierwotnie Rocking Freakopotamus, a ostatecznie zatytułowany Mother's Milk ukazał się na rynku w sierpniu 1989 roku. Niespodziewanie pierwszy promowany utwór z płyty, poświęcony pamięci Hillela Knock Me Down, zaczął robić karierę na listach przebojów. Jeszcze lepiej radził sobie kolejny singel, przeróbka piosenki Steviego Wondera Higher Ground. Rozpoczęła się ostra promocja grupy. Najpierw skok do Europy. Potem powrót do Stanów. Tu Peppersi mieli poprzedzać koncerty Aerosmith. Ostatecznie jednak pojechali w trasę sami. Zaczęli 9 września w Seattle. Występowali w coraz większych salach. Coraz więcej ludzi chciało ich zobaczyć... Rok 1990 nie zaczął się dla Red Hot Chili Peppers zbyt szczęśliwie. Po kilkuletnim związku Flea rozstał się ze swoją żoną, Loeshą. Także i Anthony przeżywał sercowe problemy. Opuściła go wieloletnia przyjaciółka, aktorka Lone Skye. Na dodatek grupa weszła w kolizję z prawem. Chodziło o obrazę moralności i napastowanie seksualne. Już rok wcześniej podobny zarzut postawiono Kiedisowi w Virginii. Po którymś koncercie wokalista miał podobno obnażyć się przed jakąś dziewczyną i namawiać ją do seksu oralnego. Podpadli też Flea i Chad. Obaj narozrabiali na imprezie zorganizowanej przez MTV na Daytona Beach na Florydzie. Podobno napastowali dziewczynę, która tańczyła razem z nimi na scenie. Obie sprawy znalazły swój finał w sądzie. W obu muzycy Red Hot Chili Peppers zostali uznani winnymi. Na pocieszenie pozostał im fakt, że do kwietnia 1990 sprzedano pół miliona egzemplarzy Mother's Milk. Red Hot Chili Peppers mieli pierwszą w swojej historii Złotą Płytę. Przed nagraniem następnej płyty grupa postanowiła odejść z EMI. Co prawda współpraca z firmą układała się bardzo dobrze. Jednak muzycy mieli wrażenie że nie są promowani we właściwy sposób. Że ich płyty powinni wydawać ludzie, którzy lepiej będą rozumieć ich muzykę. Początkowo chcieli przejść do Sony. Ostatecznie zdecydowali się jednak na Warner Bros. Producentem pierwszej płyty dla nowej wytwórni miał być Rick Rubin... Red Hot Chili Peppers poraz pierwszy spotkali się z Rubinem w 1987 roku. Proponowali mu współpracę przy The Uplift Mofo Party Plane. Wtedy Rick odmówił. Peppersi nie zrobili na nim największego wrażenia. Zaćpani Kidis i Hillel, pozostali dwaj muzycy spięci, zdenerwowani... W 1991 Red Hoci byli jednak zupełnie inną grupą. Zespołem, z którym naprawdę warto było pracować. Rick był dla Peppersów wymarzonym partnerem. Od razu zaproponował, żeby wszystkie nagrania realizowane były na żywo i najlepiej w pierwszym po odejściu. Namówił też zespół do przeprowadzki do opuszczonej hacjendy w Laurel Canyon. To był niezwykły dom. Samotny, z dzikim ogrodem, no i podobno zamieszkały przez duchy. Ten dom jest z całą pewnością nawiedzony - przyznawał John Frusciante. Ale są to bez wątpienia przyjazne duchy. Wyczuwam tu tylko pozytywne wibracje... Płyta Blood Sugar Sex Magik ukazała się we wrześniu 1991 roku. Rok później album wciąż utrzymywał się w pierwszej dziesiątce amerykańskiej listy przebojów. To było wyjątkowo udane dwanaście miesięcy. Wielokrotna platyna Blood Sugar Sex Magik. Grammy za pierwszy singel z płyty, Give It Away. Niesamowita popularność drugiego singla, Under The Bridge. Nagroda za Breakthrough Video i zwariowany występ na uroczystości zorganizowanej przez MTV. Występ, w którym Red Hoci zaprosili na scenę całą masę swoich przyjaciół. Te wszystkie ceremonie są takie nudne - tłumaczył wybryki zespołu Flea. Chcieliśmy to trochę rozruszać. Wyjątkowo udana była też trasa koncertowa promująca nowy album. Zespół zaprosił na nią dwie zaczynające właśnie karierę grupy: Smashing Pumpkins i Pearl Jam. Niezły zestaw. Jeszcze ciekawiej wyglądał koncert noworoczny w Cow Palace w San Francisco. Tam obok Peppersów i Pearl Jam wystąpiła jeszcze Nirvana. Wszystko szło dobrze. John Frusciante czuł się jednak coraz gorzej. Ludzie nas nie rozumieją-skarżył się w wywiadach. Imitują nasze sceniczne gesty. Ale zapominają o tym, co najważniejsze. Zapominają o muzyce. W końcu nie wytrzymał. 7 maja 1992 roku, podczas koncertów w Japonii oznajmił kolegom z grupy, że odchodzi. Powiedzcie wszystkim, że zwariowałem - rzucił na odchodne, spakował walizki i poleciał do domu... Sytuacja nie wyglądała najlepiej. Zespół szykował się właśnie do wizyty w Australii i Nowej Zelandii. W lecie miał być główną atrakcją drugiej edycji festiwalu Lollapalooza. Rozpoczęły się nerwowe poszukiwania gitarzysty. Początkowo miał nim zostać Zander Schloss, muzyk zaprzyjaźnionego Thelenious Monster. Próby nie szły jednak najlepiej. Występy na antypodach odwołano. Pozostawała jednak Lollapalooza. Peppersi zaproponowali współpracę Dave'owi Navarro, znanemu z Jane's Addiction. Dave jednak odmówił. Ostatecznie wybór padł na Arika Marshalla, gitarzystę zespołu Marshall Law. Arik został zarekomendowany przez Fleę. Obaj panowie grali ze sobą kiedyś w efemerycznej formacji Trulio Disgracias. Marshall nie był jednak Peppersem zbyt długo. Owszem, koncerty na Lollapaloozie wypadły świetnie. Po zakończeniu imprezy grupa podziękowała jednak Arikowi za współpracę. Podobno okazał się zbyt mało twórczy. Problem był znów ten sam. Nowy gitarzysta. Prasa muzyczna zaczynała już pokpiwać, że Red Hoci przypominają legendarną amerykańską grupę metalową Spinal Tap. Tyle, że w Spinal Tap nieustannie zmieniali się perkusiści. I coś w tym rzeczywiście było. Nowy nabytek zespołu, Jesse Tobias z Mother Tongue, pożegnał się z grupą po kilkunastu próbach. Wreszcie jesienią 1993 roku Red Hot Chili Peppers po raz drugi spróbowali namówić do współpracy Dave'a Navarro. Tym razem Dave się zgodził. Dość szybko zaaklimatyzował się w zespole. Zaprzyjaźnił się z Chadem Smithem. Obaj założyli nawet zespół Honeymoon Stitch, w którym udzielają się w chwilach wolnych od obowiązków w Red Hot Chili Peppers... Wiosną 1994 roku Red Hoci zaczęli przymierzać się do nagrania kolejnej płyty. Przenieśli się na Hawaje. Z dala od zwariowanego życia Los Angeles, od fanów i dziennikarzy nieustannie jammowali, komponowali, przygotowywali nowy materiał. Na scenę wrócili w sierpniu 1994 roku. Miejsce na powrót wybrali sobie nie byle jakie. Festiwal w Woodstock... Po występie w Woodstock o grupie zrobiło się cicho. Do mediów przenikały niepokojące wieści. Niektóre z nich były tylko plotkami. Niektóre jednak okazały się prawdziwe. Flea przechodził załamanie nerwowe. Kłopoty miał też Anthony. Pojawiły się nawet podejrzenia, że znów bierze narkotyki. Bywają takie chwile, gdy nie potrafię znieść swojego życia - przyznaje wokalista. Wtedy narkotyki wydają się najprostszym rozwiązaniem. Ale gdzieś w głębi duszy zawsze czuję, że one nie przyniosą żadnej ulgi. Próbuję więc znaleźć inne sposoby aby dać sobie z tym wszystkim radę. Próbuję przezwyciężyć strach. Staram się też sobie przypomnieć Jak czułem się po heroinie. Bo zapomniałem już część tego bólu. W tych trudnych chwilach Kiedisowi bardzo pomógł Navarro. Też były narkoman i też, podobnie jak Anthony, walczący z pokusą powtórnego sięgnięcia po heroinę... Red Hot Chili Peppers przezwyciężyli i ten kryzys. 15 czerwca ubiegłego roku do sklepów trafił album One Hot Minute. Płyta, wyprodukowana znów przez Rubina, przyniosła nieoczekiwaną zmianę stylu. Okazało się, że technika gry Navarro, gitarzysty zakochanego w psychodelic i nowej fali, nadała kompozycjom Red Hotów zupełnie nowy wymiar. Muzyka grupy stała się bardziej niepokojąca, mroczna. Mroczne stały się też teksty. Nic dziwnego. Są podobno odzwierciedleniem ostatnich kłopotów zespołu... Krytycy przyjęli One Hot Minute bardzo różnie. Dla niektórych ta płyta jest objawieniem. Dziennikarz miesięcznika "Q" nazwał ją nawet najlepszym albumem Red Hot Chili Peppers. Są jednak recenzje i mniej entuzjastyczne. "Rolling Stone" przyznał One Hot Mlnute trzy i pół gwiazdki. To znów nie tak dużo. Red Hot Chili Peppers nie przejmują się chyba zbytnio głosami krytyki. W końcu ten zespół nigdy nie interesował się ilością sprzedanych płyt. To grupa, która po prostu chce grać muzykę. Grupa, w której na pierwszym miejscu stawia się przyjaźń. Flea jest filarem mojego życia - wyznaje w jednym z ostatnich wywiadów Anthony Kiedis. Jako muzyk jest zawsze pełen pomysłów a jako przyjaciel pełen miłości. To, że on istnieje, że Jest moim przyjacielem i muzycznym partnerem, daje mi poczucie pewności. Tak długo, jak Jesteśmy razem I troszczymy się o siebie, nawet najgorsza rzecz Jaka może się nam przytrafić będzie wspaniała... |
|